sobota, 7 września 2013

To już wrzesień, idzie jesień...

Coraz krótsze są dni, powoli zaczynają żółknąć liście, a jarzębina czerwonokrwista daje znać, że jesień zaczyna się na dobre. Wtedy uciekam do lasu, by nacieszyć się powietrzem, widokiem drzew, zapachem runa. Zbieram grzyby, objadam się resztkami jagód i jeżyn. Myślę przez chwilę o lecie, które odchodzi. Wspominam wakacje, rowerowe wycieczki, kąpiele w morzu, letnie poranki, śniadania w ogródku. Trochę mi żal tych pięknych, ciepłych dni, które rozleniwiają słońcem.
Tak długo trzeba będzie znowu czekać...
Jesień jest szczególna, wyjątkowa i wielobarwna. Poranne mgły najpiękniej wyglądają właśnie jesienią. Może kiedyś uda mi się je sfotografować?
I zanim sandały zamienię na kalosze, schowam letnie sukienki, odstawię rolki w kąt, nacieszę się jeszcze pięknymi dniami pełnymi ciepła i słońca. Zrobię konfiturę ze śliwek, nalewkę z borówki, paprykę z rozmarynem w occie. Będę mieć więcej czasu dla siebie, będę czytać książki, spacerować brzegiem morza, fotografować. Będę rozmyślać i planować.
 




kania olbrzymka ;)







nawłoć czyli nasza polska mimoza








Korzystajmy jeszcze z promyków słońca, ładujmy akumulatory.
Życzę Wam wszystkim pięknej jesieni :-)

2 komentarze:

  1. jesień mimo iż trwa przesilenie... to bardzo ją lubię; magia kolorów... czas zapachu palonych liści...

    OdpowiedzUsuń
  2. i kalosze lubię i deszcz, który dzwoni o szyby...
    i tę odrobinę nostalgii, która jesienią właśnie przychodzi...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję pięknie za każdy zostawiony tu komentarz :)