Mnie się udało z okazji Dnia Matki.
Cudowna niespodzianka od Dziecka na najważniejszy dla mnie koncert grupy Pearl Jam.
Festiwalowe szaleństwo trwało 4 dni i cztery noce.
Dużo wspaniałych zespołów i ciekawych muzyków.
Różnorodność gatunków muzycznych na Open'erze jest imponująca.
Dla każdego coś fajnego.
Można było wybierać brzmienia i dźwięki przemieszczając się między scenami z koncertu na koncert.
A było ich po kilkanaście dziennie.
W tym roku gościli na scenie m.in Pearl Jam, Banks- z dziewczyną o pięknym głosie, Foals, Interpol post punkowe trio prosto z NY, Kari, Lykke Li, Mela Koteluk, Rudimental, Artur Rojek, MGMT,
To festiwal ludzi kochających nie tylko muzykę, ale i długie spacery pomiędzy scenami ;-)
Od 2003 roku odbywa się bowiem na terenie lotniska wojskowego Babie Doły w Gdyni - Kosakowie.
Wielka przestrzeń na której skupiają się wszyscy fani muzyki.
Nie czuje się oddechu tłumu, ścisku, braku powietrza.
No, chyba, że na koncercie takiego zespołu jak Pearl Jam, gdzie większość stała już pod sceną na dwie godziny przed pojawieniem się muzyków.
Punktualnie o 22-ej wyszli na scenę i już pierwszym energetycznym kawałkiem dali znać, jak wspaniały będzie ten występ.
Potem były kolejne utwory, równie dynamiczne i piękne.
Ludzie tańczyli w rytm rozlegających się mocnych uderzeń. Moja radość była ogromna.
Nie zabrakło nastrojowej ballady Sirens, gdzie ochrypły głos Eddiego Veddera zadziałał na słuchających jak balsam.
Żałowałam tylko, że nie zagrali jednego z moich ukochanych utworów Immortality, który nieodłącznie kojarzy mi się z Wojtkiem…
Za rok znowu tam będę. To postanowione!
Dziękuję Ci Agatko za ten super wieczór :-)
Dziecko ;) |
tzw. Rod Steward ;-)))) |
w tle chodzące banany |
my |
Muzyczne smaczki
tego utworu mi właśnie zabrakło
Wybaczcie mi jakość zdjęć, ale z komórki trudno o fajne fotki.
Bardzo nie lubię klimatu takich imprez. Po prostu nie są dla mnie.
OdpowiedzUsuńAle Open'era mam wyjątkowo blisko; w nocy widzę przez okna jego światła, często słyszę muzykę (a raczej poszczególne hałasy). Pamiętam, że najbardziej rozświetlony i głośny był koncert Prince'a - o ile się nie mylę, był kilka lat temu.
Każdy robi to co lubi i nie każdemu może odpowiadać ten festiwal. Rozumiem to. O gustach trudno dyskutować.
OdpowiedzUsuńA na koncercie Prince'a byłam i uważam, że był świetny
A ja uwielbiam muzykę i festiwale tego typu. Jeszcze nie miałam okazji być w u nas w Trójmieście , pamiętam latem całonocne imprezy we Florencji.
OdpowiedzUsuńI tak muzyka w różynych gatunkach, również na ogromnym terenie, również sceny z tancerzami , możliwość dołączenia, jak również dyskoteki a pomiędzy i budki i kawiarenki, połacie trawy gdzie można było siedzieć sobie zmęczonym. A ponadto? Ponadto właśnie koncerty, ale takie mini, na małą skalę. Noc w noc się tam bawiłam i w ogóle nie miałam przesytu. Jedno jest piękne nie ma pijanych, nie ma śmieci nie ma bluźnierstw jest zabawa. U nas w Jaworznie, festiwal energii - jest czad, ale towarzyszące również wszechobecni pijani i byłam jedynie raz.
Dobra zabawa zawsze w cenie a przy takiej muzie to wierzę że się bawiłaś doskonale! :)
Fajna na sprawa takie imprezy czy w Trójmieście, Rzymie, Berlinie, we Florencji. Ważne, by ludzie wiedzieli po co tam przyszli i dobrze się bawili.
OdpowiedzUsuńNasi przyjaciele z Warszawy( a wlasciwie ich podrosniete dzieci) sa obecni co roku, w Gdyni:)))
OdpowiedzUsuńZawsze wracaja naladowani pozytywna energia.
Usciski:))
Tak Kasiu, tam pozytywnej energii na pewno nie brakuje. I fajnych ludzi również.
OdpowiedzUsuńŚciskam
Fantastyczny post, fantastyczne fotki:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam na Open'era za rok :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pięknie
Oj, musiało być świetnie ! Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńOj, działo się, działo :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia przesyłam :-)