Po pięknych, prawie letnich dniach październikowych, obudziłam się nagle w środku jesieni.
Lata mijają szybko i zbyt szybko ucieka nam czas.
Jeszcze niezatarty w pamięci ubiegłoroczny dzień pierwszego listopada, a już kolejne sprzątanie grobów, wybieranie kwiatów, kupowanie zniczy.
Czy pamięć naprawdę bywa ulotna?
W zanadrzu moich myśli przechowuję obrazy z minionych lat.
Mojej beztroski, mojego całkiem innego świata.
Lepszych, szczęśliwszych chwil, które bezpowrotnie umknęły.
Znowu przychodzi mi się zmierzyć z prawdą, którą dał mi los.
Moje pytania pozostają bez odpowiedzi.
Na próżno szukam Go miejscach, które odkrywaliśmy wspólnie. Jego śmiech i radosny głos uciekają przede mną. Boję się wciąż, że nie dogonię i zapomnę.
Zapomnę błękitne oczy, które patrzyły na mnie z łagodnością i ufnością dziecka.
Zapomnę głos, który sprawiał, że czule poddawałam się chwilom.
Zaczynam znowu tęsknić.
Tęsknić za wspólnie spędzanym czasem, spacerami wzdłuż morza, Jego głośnym śmiechem w kinie, dotykiem ciepłych dłoni, za naszą wspólną codziennością.
Boję się tej tęsknoty, bo nie wiem czy podołam. Ile czasu można wypierać tę nieobecność?
Czy przyszłość da mi ukojenie?
A jednak On jest blisko... Bliżej niż żyjący...
OdpowiedzUsuńMiłość jest nieśmiertelna i nigdy nie umiera...
Wiem, że Twoja nie umrze, choć tak bardzo boli...
Nauczyć się zapominać o tęsknocie, wypierać smutek, pogodzić, że już nigdy nie zapytam…to arcytrudne…
UsuńDziękuję z Twój wpis i te mądre słowa
Mówi się, że zmarli nie śpią, są zawsze obok nas... a czas, który powinien leczyć rany, tak naprawdę jedynie uczy, jak zmagać się z nową codziennością... Bardzo serdecznie Cię ściskam.
OdpowiedzUsuńCzuję tę obecność i cieszę się, że to czuwanie trwa…
UsuńPozdrawiam i dziękuję Ci Agu, bo cieplej zrobiło mi się na sercu.
Szkoda że czasami zmarli są bliżej niż wtedy, gdy żyli...
OdpowiedzUsuńNic na to nie poradzimy, czasami bywa i tak...
OdpowiedzUsuńDorotko,
OdpowiedzUsuńtego Ci zycze, zeby przyszlosc przyniosla ukojenie.
Choc Utrata, boli zawsze.
Przytulam.
Wierzę w to, że przyniesie Kasiu.
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam
Myślę, że czas będzie próbował dać Ci ukojenie. Tylko od Ciebie będzie zależało czy je przyjmiesz.
OdpowiedzUsuńJa myślę nigdy nie pogodzę się z odejściem moich ukochanych Rodziców... Przypuszczam, że nigdy.
Jestem u Nich co tydzień. Siedzę, na ławeczce i wszystko im opowiadam. Czuję ich bliskość i opiekę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Każda utrata kogoś bliskiego boli i trudno się z nią pogodzić…Ukojenie, jak morska fala...przypływa i odpływa ode mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Każda utrata kogoś bliskiego to wielki ból. I im mniej o nim mówimy tym ból jest większy. Trzeba wspominać i mówić co się czuje. A pamięci o bliskich to nie osłabi. Dorotka, przed Tobą jeszcze wiele trudnych chwil, ale zawszę służę Ci rozmową.
OdpowiedzUsuńDana, wiem, że na Ciebie zawsze mogę liczyć. Dziękuję, doceniam i lżej mi już...
OdpowiedzUsuńTrudno jest pozbierać swój świat ponownie w całość, trudno jest zapomnieć.
OdpowiedzUsuńNie chodzi jednak o to abyś zapomniała uczucie, wyrzuciła wspomnienia, to wszytko zostanie i to jest Twoja część życia. Chodzi o to abyś uczyniła Go szczęśliwym, a wiesz kiedy to możliwe? Kiedy i Ty będziesz szczęśliwa...
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło :)
Masz rację…trzeba uczyć się szczęśliwieć na nowo.Iskierek szczęśliwości z każdym miesiącem coraz więcej. I oby tak było zawsze.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za Twoje ciepłe słowa i odwiedziny.
Pozdrawiam serdecznie :)