sobota, 1 marca 2014

Pan w kapeluszu

Ranek, pierwszy dzień marca.
Sobota.
Deszcz tłukący o szyby nie zapowiada optymistycznej aury.
Mimo wszystko postanawiam wyruszyć z domu.
Zakładam dres, ciepły polar, buty trekkingowe, czapkę, rękawice i ruszam w trasę.
Do pokonania dystans 8 km. Tyle sobie narzuciłam na dziś.
Aktywność przecież musi być nawet w taką pogodę, bo lepiej, zdrowiej i zgodnie z postanowieniami noworocznymi.
Od czasu do czasu szybki marsz zamieniam w bieg-ucieczkę przed strugami deszczu.
Po drodze mijam znak, który od niedawna zagościł w moim mieście. Lubię ten znak uprzejmości. Kierowcy zachowując odstęp, umożliwiając bezpieczną jazdę rowerzystom, a pan w kapeluszu, pozdrawia ich dziękując sympatycznym gestem.
Tak niewiele potrzeba, aby jazda po drogach na rowerze była przyjemna i bezstresowa.
Uprzejmości przecież nigdy za wiele.







2 komentarze:

  1. ...bo to tak wspaniałe obiekty do fotografowania, prawda? Piękne, zwiewne, pełne klimatu, refleksji oraz... cierpliwości. Tak, chociaż nie zawsze cierpliwie pozują - gdy akurat jest wietrznie trzeba nieźle się spieszyć, żeby uchwycić ładny i pożądany układ obłoków :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję pięknie za każdy zostawiony tu komentarz :)