sobota, 18 kwietnia 2015

Taki dziwny tydzień

Zakręcony, pracowicie pracowity i męczący.
Na dodatek wszelkich moich tygodniowych zmagań, wysiadł piec i cała instalacja do wymiany.
Od poniedziałku fachowcy zaczną okupować nasz dom.
Trudno nawet sobie wyobrazić ile rycia i rozwiercania murów będzie od piwnicy aż po strych.
Ile kurzu i mojej udręki.
Nie byłam gotowa na takie niespodzianki.
Zwijam się w kłębek z moimi myślami i marzę, aby to się wreszcie skończyło, choć nie zaczęło jeszcze.
Ach, gdyby tak móc przespać ten męczący czas?
Z troską myślę o kotach, które niczego się nie spodziewając, słodko śpią na kanapach.
Zimno na dworze, zimno w domu. 
Od rana słucham muzyki, której dźwięki ratują i koją jak balsam.
Muszę zabrać się za okrywanie ubrań, przenoszenie sprzętów, wynoszenie rzeczy, by uchronić przed wszędobylskim kurzem i pyłem.
Aby odwlec te czynności, wiszące mi nad głową jak ciężar, raz jeszcze spoglądam na zdjęcia zrobione w ubiegłą niedzielę.
Był cudny, ciepły wieczór. Wybrałam się z koleżanką na spacer po Gdańsku.
O tym jak trudno fotografować nocą, przekonałam się bardzo szybko.
Posiadanie statywu i piękne okoliczności przyrody to jeszcze nie wszystko. 
Umiejętności zawodzą, szumy na zdjęciach drażnią. 
Oko w nocy widzi zupełnie inaczej niż to, co na ekranie komputera.
Pokazuję je Wam mimo wszystko i zachęcam do odwiedzenia mojego pięknego miasta.
Wierzę, że już wkrótce nadejdą  ciepłe wieczory pachnące kwiatami i powiewem morskiej bryzy, a wspomnienie niedawnego remontu, będzie wywoływało uśmiech na twarzy :)











z burtą Sołdka




środa, 1 kwietnia 2015

Pogodowy żarcik?

Pierwszego kwietnia to ludzie zazwyczaj płatają sobie prima-aprilisowe figle.
Mnie takiego figla zrobiła dzisiejsza aura.
Do pracy jechałam w strugach deszczu, który po chwili zmieniał się w śniegowe płatki.
Czyżby znowu nam przyszło lepić wielkanocnego zająca?
O nie!!! Nie dopuszczam do siebie tej złej myśli. 
Wolę zające, zajączki, baranki i inne zwierza na dekoracjach świątecznych.
I ani myślę o powrocie zimy. 
Wczoraj zmieniłam opony więc w głowie mam już tylko rowerowe wycieczki, rolkowe przejażdżki i biegi po leśnych ścieżkach.
Nie poddam się tej paskudnej aurze.
Czy ktoś się zna na czarach?
Może jakieś małe czary-mary odmienią tę pogodową huśtawkę?
Tak czy siak, my z dzieckiem (całkiem już dużym), zmykamy na święta pod Olsztyn.
Spędzimy je w pięknych okolicznościach przyrody, pośród lasów, u mojej Małgosi.
Wiem, że to będzie cudowny czas na nasze siostrzane rozmowy.
Czas długich spacerów, wspomnień i radosnego śmiechu.
Fotograficzna relacja już wkrótce:)
Przed chwilą wyszperałam kilka fotek z ubiegłorocznej wizyty w Toruniu. Na kilka dni przed Wielkanocą było pięknie i wiosennie.
Sami popatrzcie…