,,W marcu jak w garncu" wczoraj sprawdziło się doskonale.
Mieszanka pogodowa totalnie zaskoczyła i to w pierwszy dzień kalendarzowej wiosny.
Wreszcie wolny weekend, a tu od rana deszczowe chmury zapowiadające cały mokry dzień.
Jakby tego było mało, popołudniowa śnieżyca dobiła mnie zupełnie.
Wieczorem, co się nigdy nie zdarza, zasypiałam na kanapie kilka razy. Niemoc ogarnęła mnie całkowita.
Ani dobrze zapowiadający się film, fajna obsada aktorska, pyszny koktajl owocowy pod nosem, ani nawet dyskretny chichot dziecka, nie postawiły mnie na nogi.
Na szczęście dzisiejszy poranek powitał słonkiem.
Wyspana jak nigdy dotąd i rześka, już przed ósmą, biegałam z aparatem po Parku Oliwskim.
O tak nieprzyzwoitej porze w niedzielę, nikomu coś takiego nie przychodzi do głowy.
Oby wiosna, która mam nadzieję zawitała do nas na stałe, dała energię nieustającą i moc.
Życzę Wam udanego tygodnia, pełnego słońca i radosnych przebudzeń ;)