środa, 31 grudnia 2014

Pożegnanie starego roku

Czas mija szybko, pędzi wręcz i zanim się obejrzeliśmy mamy kolejny Nowy Rok u progu.
Co się zmieni, co nam przyniesie, czy spełni nasze oczekiwania?
Na razie ciekawość nie zostanie zaspokojona. Okaże się dopiero za… rok.
Życzę Wam wszystkim spełnienia marzeń, realizacji planów i zamierzeń. 
Niech ten Nowy będzie dla każdego wyjątkowy, szczególny i piękny…
Niech przyniesie emocje o jakich marzycie, szczęście i zdrowie, bo ono ważne jest nade wszystko.
Dajcie się porwać marzeniom, chwytajcie chwile, wsłuchujcie się w siebie i swoje pragnienia.
Do siego roku :)






środa, 24 grudnia 2014

Wigilijny czas

Ostatnia prosta do Wieczerzy Wigilijnej.
Cały dom pachnie taką mieszaniną zapachów, że aż kręci się w głowie.
Za oknem szaro-buro i ciepło. Takiego scenariusza pogodowego nie wypatrujemy na Święta.
No cóż, może w następnym roku będzie śnieżnie i mroźnie, kto wie?
Najważniejsza jest jednak atmosfera tych rodzinnych dni.
Życzę Wam wszystkim spędzenia wspaniałego czasu w gronie najbliższych. 
Niech Mikołaj nie zapomni o nikim. Mnóstwa samych trafionych prezentów życzę i zmykam podziałać  jeszcze w kuchni ;-)



sobota, 20 grudnia 2014

O Bazylku, post dla wszystkich kochających koty

Przybył do nas prawie 18 lat temu. Była chłodna, dżdżysta jesień.
Stanął w progu drzwi smutny i biedny taki, porzucony i zmarznięty.
Od razu wiedziałam, że będzie nasz.
To on wybrał, odnalazł właściwy, przyjazny zwierzakom dom.
Przyjacielski, miły i łagodny kotek, którego wszyscy kochaliśmy.
Uwielbiał ludzi, łasił się, tulił do każdego, kto przekraczał próg naszego domu.
Nie było osoby, która by go nie lubiła.
Gdy dom był pełen gości Bazylek szczęśliwy przechodził z kolan na kolana i poddawał pieszczotom.
Uwielbiał pomidory i zapach perfum. Codzienny nasz ,,łazienkowy" rytuał powtarzał się od wielu lat.
Czekał  cierpliwie aż go poperfumuję po nosku. Wtedy dopiero wychodził z łazienki.
Od jakiegoś czasu widać było jak się starzeje. Z trudem pokonywał schody, by udać się do sypialni.
Coraz więcej leżał na kanapie i mało wychodził na dwór.
W codziennym myciu futerka pomagała mu Rebelka, koteczka, jego bratnia dusza, którą on wprowadził kiedyś do naszego domu.
Ostatni miesiąc był walką o jego życie. Miałyśmy nadzieję, że codzienne kroplówki i leki uratują go i poczuje się znowu lepiej.
Bardzo dzielnie znosił wszystkie ukłucia jakby wiedział, że chcemy mu pomóc.
Niestety choroba nie dawała za wygraną.
We wtorek 16 grudnia musiałyśmy podjąć decyzję o rozstaniu. Mimo choroby i jego cierpienia bardzo trudną, bo…. jak uśpić przyjaciela?
Zasnął spokojnie. 
Teraz pusty jest dom, a my codziennie pierwsze kroki kierujemy do ogródka.
Tam lubił przebywać, wygrzewać w słońcu, gryźć źdźbła trawy i bawić się.
Tam pozostał...
Będzie z nami na zawsze, w naszych myślach oraz ciepłych wspomnieniach.









wtorek, 2 grudnia 2014

Popołudniowe szwendanie po Gdańsku

W piękne sobotnie popołudnie wybrałam się na spacer z aparatem.
Lekka mgiełka gdzieniegdzie zasłaniała widok i nie pozwalała na lepsze zdjęcia.
Kolejny raz spacer po Gdańsku zaczęłam od Góry Gradowej, miejsca z którego roztacza się piękna panorama miasta.
Pod Krzyżem Milenijnym uśmiecham się sama do siebie na wspomnienie niedawnego konkursu fotograficznego, w którym brałam udział i wygrałam zdjęciami z tego miejsca właśnie. 
Zawdzięczam ten sukces moim wszystkim życzliwym znajomym, koleżankom i kolegom, przyjaciołom, którzy głosowali na mnie dzień w dzień przez prawie 3 tygodnie. 
To był najdłuższy konkurs w jakim przyszło mi brać udział. 
Dziękuję Wam kochani raz jeszcze bardzo pięknie :) 
Wygrałam bon na zakup sprzętu fotograficznego i wkrótce będę mieć nowy obiektyw, o którym marzę. 
Kolejne miejsce mojego spaceru to uliczki Starego Miasta: Teatralna, Chlebnicka, Piwna, Długa, Ogarna, Długie Pobrzeże, Mariacka, Stągiewna. 
Biegnę coraz szybciej, by nie uciekło mi zachodzące słońce. W jego złotych promieniach można wydobyć magię nawet najzwyklejszych miejsc.
Czasami tylko warto przystanąć i rozejrzeć się dookoła.
Zastanawiam się ile razy tu byłam, ile razy w pośpiechu nie zauważyłam niektórych detali. 
Na nowo odkrywam znajome mi zakątki i podziwiam te nieznane.
Zachwycam się surową bryłą nowo powstałego Teatru Szekspirowskiego.
Urok starych kamieniczek, małych, ciasnych uliczek, rzeki płynącej przez miasto oświetlonej blaskiem zachodzącego słońca i choinki, która właśnie stanęła na Długiej sprawia, że znowu czuję magię chwili.
Taki stan towarzyszy mi przez całe popołudnie więc chciałoby się rzec, chwilo trwaj…