Tu właśnie, przy bulwarze nadmorskim przez trzy dni można było obejrzeć najbardziej spektakularne widowisko z udziałem najlepszych pilotów świata.
Pokaz brawurowych przelotów i podniebnych akrobacji zapierał dech w piersiach.
Na wodzie ustawione bramki, 25 metrowe pylony, między którymi piloci wykonywali nadzwyczajne ewolucje, z prędkością ponad 380 km/h.
Tłumy obserwujących ludzi. Z nabrzeża, pobliskiego klifu, z motorówek i łodzi na morzu.
Pogoda trochę kapryśna, z lekkim deszczem. Mimo to upalnie i parno.
Z lataniem czuję się związana od dawna, odkąd poznałam Wojtka czyli 27 lat.
To On pokazywał mi niebo, szybowce, samoloty, które kochał.
Mówił o lataniu i wolności jaką dają przestworza.
Uczył rozpoznawać chmury i prognozować pogodę na następne dni.
Słuchałam i zapamiętywałam jak wygląda cumulus, cirrus uncinus, cumulonimbus, stratus.
Zawsze latałam jako pasażer, nigdy za sterami.
Zabrakło mi odwagi, by pójść na kurs szybowcowy, nauczyć się podniebnych lotów.
Czy żałuję?
Po takim spektaklu, chyba tak...
nawet kormorany wypatrywały przylotu swych stalowych braci |
mewa głośnym krzykiem obwieszcza przylot |
pylon ścięty skrzydłem przez pilota |
DC3 Dakota |